środa, 4 marca 2009
Jujuy
Z Salty wyjechalem dzis niezbyt wczesnie. Po ostatnim dosc intensywnym tygodniu postanowilem odpoczac nieco. Tym bardziej, ze w najblizszych dniach w Chile czekaja mnie wysokosci, na ktorych nigdy nie bylem i nie wiem, jak je zniose.
Sto kilometrow, ktore dziela Salte od San Salvador de Jujuy to piekna gorzysta kreta droga wsrod kipiacej zieleni. Troche jak Beskidy, tylko roslinnosc subtropikalna. Jujuy jest najbardziej na polnoc wysunieta prowincja Argentyny. Graniczy z Chile, Boliwia i prowincja Salta. Dzien od rana byl pochmurny. Przejezdzajac przez San Salvador widzialem przed soba czarne chmury burzowe. Ulewny deszcz przyszedl tak gwaltownie, ze zanim sie schronilem, juz przemoklem. Moim daszkiem byl przystanek autobusowy na przeciwko jednostki artylerii (na zdjeciu). Od rozmownego sierzanta, ktory dobiegl do przystanku wygladajac, jakby wpadl do basenu, dowiedzialem sie, ze o tej porze roku pada po poludniu codziennie przez 3-4 godziny. Mozna powiedziec, ze to taka Jujuyowa pogoda z punktu widzenia motocyklisty. Co ciekawe, strefa opadow to tylko 40 km, od granic miasta do gor. Rzeczywiscie, lalo z ta sama intenywnoscia, po grzmotach jeszcze bardziej. Towarzysz doczekal sie autobusu i odjechal. Po dwoch godzinach troche sie uspokoilo i tez ruszylem. Po chwili zaledwie wjechalem znowu w sciane wody. Deszcz ustal po 40 minutach, tak jak mialo byc. Coz, przemoczony po raz kolejny przypomnialem sobie, ze motocyklizm? zdecydowanie nalezy do sportow wodnych.
Uwaga do kolegow motocyklistow, ktorzy sie tu wybieraja. To, co pisalem o pokonywaniu przecinajacych droge rzek nie ma zastosowania w czasie opadow. Na szose potok górski naniosl z metr blota. Musielismy czekac, az koparka to uprzatnie. Poza tym po deszczu rzeki moga byc po prostu zbyt glebokie. Podroz moze sie przeciagnac.
Zanocowalem w Tilcara, wiosce zamieszkalej glownie przez Indian Mapuche, na wysokosci 2500m. Minalem troche droge odchodzaca na Paso de Jama, ktora pojade jutro. Jest tu hotel i stacja benzynowa. Tilcara, podobnie jak okoliczne wioski polozone w dolinie Humahuaca, wpisana jest na liste swiatowego dziedzictwa. Chriniona jest tu unikalna kultura Indian. Klimaty w istocie takie, jakie widzi sie w filmach o Boliwii czy Peru.
______________
Po dwoch dniach zauwazylem, ze nie dowartosciowalem odpowiednio doliny Humahuaca i prowincji Jujuy w ogole. Jest to moium zdaniem najdziksza okolica w Argentynie, ktora poznalem. Oprocz fantastycznych dzikich malowniczych krajobrazow, o jej wyjatkowosci swiadczy 10.000 lat historii. Na szlaku przez Andy, rozne kultury pozostawily przez tysiaclecia swoje slady, nawzajem sie przeplatajac i uzupelniajac.
Wzgorze Siedmiu Kolorow nad wioska Purmamarca
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz