czwartek, 26 lutego 2009

Neuquen - San Rafael

Bylo tango. Czas na moto.
Ruszylem wczoraj rano. W dwa dni przejechalem 1100km. Wydaje sie calkiem niezle. Jak sie jednak spojrzy na mape, to naprawde malo. Argentyna jest wielkim krajem.
Moj motocykl kompan to Honda Transalp, 2007r (koniec roku), przebieg: 59.000 km, stan motocykla - bez zarzutu. Honda, wiadomo. Nie bede w tej chwili reklamowal wypozyczalni zgodnie z zasada "nie chwal dnia przed zachodem...", poczekam z tym do konca podrozy. Ale jak pewnie zauwazyliscie sam przebieg swiadczy o tym, ze firma jest popularna, a maszyny nie odpoczywaja. Motocykl przygotowany do podrozy w kazdym szczegole. Sama przyjemnosc. W zestawie dostalem zestaw trzech kufrow (boczne troche male, trzeba sie redukowac, ale na koniec wychodzi to zwykle na dobre), scottoiler i zapas oleju, zestaw narzedzi, zapasowe linki, zapasowe klamki, detki, lyzki, latki, kompresor do podlaczenia do gniazda zapalniczki, ktore tez jest. Mam nadzieje, ze nie bede tego wszystkiego uzywal, ale zawsze spokojniej.
Gorace lato. Temperatura wczoraj i dzisiaj powyzej 30 stopni. Wczoraj krajobrazy raczej pustynne. Patagonia jest o tej porze roku wysuszona. Gleba raczej piaszczysta, rzadko porosnieta. Jedynie w bezposredniej bliskosci rzek jest troche zielono. Do tego dziwne uksztaltowanie terenu - nieregularnie pagorkowate, gory od czasu do czasu tez dziwne w ksztalcie. Chyba nie za bardzo ten opis, wiec wkleje zdjecia, jak bede mogl. Wczoraj caly czas jechalem asfaltem, az do granicy prowincji Nuequen i Mendozy - wioski Barrancas. Tam wlasnie zaplanowalem nocleg. Zarowno noclegi, jak i tankowania lepiej jest planowac. Zdarzaja sie setki kilometrow bez takich mozliwosci. Drogi puste. Na niektorych odcinkach dwa - trzy samochody z przeciwka na godzine.
W Barrancas byl hotelik, a wktorym mozna bylo cos zjesc. Nie bylo zasiegu telefonu, ale to nie dziwi. Wieczor spedzilem w towarzystwie milego starszego malzenstwa z Chile z Santiago (troche starszego). Co roku w lutym zamykaja firme i ruszaja w podroz swoim camperem (hoteliku bylo tez "pole campingowe"). Wlasnie wracali do domu z polnocnej Argentyny. Ciekawe spotkanie, kontakt pewnie zachowam na dluzej. Pierwsi ludzie z Chile, jakich poznalem. Duzo krytycznych opinii wyrazili o swoim kraju. Ciekawe, czy sie potwierdza. Pozytywne strony Chile to bardzo dobre wino, to akurat wiem. Tego wieczora pilismy jednak oczywiscie wino argentynskie, tez znakomite.
Dzisiaj troche zieleniej. Za to ze 150 km nawierzchni zwirowo-piaszczysto-pylistej. Obejrzalem tez atrakcje krajoaznawczo-turystyczne. Malargue jest wlasnie takim centrum turystycznym. Ciekawe twory natury typu Castillos de Rancheira, skaly tworza ksztalt zamczyska. Bracia Rancheira byli dezesrterami z armii chilijskiej w XIXw, ktorzy wlasnie w tej okolicy zamieszkali wsrod Indian.
Nadlozylem 100km, zeby przy okazji Pozos de las Animas zajrzec do Las Lenas, znanej wioski narciarskiej. Droga calkiem alpejska. Gory zachwycily mnie kolorami. Upalny dzien zakonczyl sie burzami, ktorym towarzyszyl bardzo silny wiatr. Zjezdzajac mialem troche stracha. Zmoklem nieznacznie. Mialem szczescie, doslownie obok mnie po lewej i prawej, ciemnogranatowe chmury ukladaly sie pionowo, potezne blyskawice dodawaly dramaturgii.
Dojechalem do San Rafael. Miasto dosc spore ale spokojne, zadbane. Jutro mam zamiar dojechac do Mendozy, wczesniej wspiac sie na przelecz na granicy Argentyny z Chile i zobaczyc Aconcague.

1 komentarz:

  1. Andrzeju
    tylko nie probuj wdrapac się motorem na najwyzszy szczyt Ameryki Poludniowej.
    Moze tez uda Ci sie zazyc troche chlodu, bo Ci bardzo wspolczujemy tych upalow. U nas chociaz przyjemny chlodek, mozna potrzymac motory zaparkowane po piwnicach :-(
    Twoi podopieczni dzisiaj szkola sie z warunkow Incoterms (czy cos w tym rodzaju), wiec jakbys potrzebowal szybkich dostaw, to daj znac.
    I trenuj w tych napotkanych stacjach narciarskich (pewnie bedziesz musiał poczekac na zime), bo pod koniec marca przygotowujemy z Michalem zawody logistykow!
    szerokosci
    mb

    OdpowiedzUsuń