wtorek, 10 lutego 2009

czas w Buenos Aires szybko mija

Nie trzeba bylo szukac daleko. Dotarlismy na glowny plac San Telmo, gdzie w niedziele odbywa sie urokliwy targ staroci akurat, kiedy akurat dobiegal konca. Mielismy za to szczescie trafic na ciekawa opowiesc dotyczaca historii tanga przedstawiona przez znanego lokalnego "profesora", z wygladu bardziej gwiazde flamenco, jakby przeniesionego wprost z Andaluzji (wygladal jak Cigala). Po czesci teoretycznej brawurowo zaprezentowal wraz ze swoja mlodziutka partnerka uklad taneczny na zywo, zycia w istocie nie brakowalo w tym pokazie. Przyznajcie sami.



Tango towarzyszylo nam takze nastepnego dnia. La Boca to dzielnica, w ktorej znajdujowal sie najstarszy port Buenos Aires. Swoja funkcje zakonczyl na poczatku XX wieku i podupadl. Dzielnica odstraszala, nie bylo tu ani pieknie, ani bezpiecznie. Na szczescie ktos wpadl na pomysl w latach piecdziesiatych chyba, aby stare domki pomalowac kolorowo i temu tak waznemu historycznie zakatkowi przywrocic malowniczy bajkowy charakter. Caminito to zaledwie stumetrowa uliczka, nazwa pochodzi ze starego tanga "El dia que me quieras". W tej chwili to bardzo "skondensowana" atrakcja turystyczna. Co pare krokow, doslownie, kazda restauracja gra wlasne tango, na podium mlodzi zawodowi tancerze prezentuja odwazne figury.



Mialem ochote (ktora pohamowalem), abu zatanczyc tango. Malgosia tez znalazlaby niezlego nauczyciela.



Niestety dla tancerzy, to poludnie nie sprzyjalo interesom.


Nawet Diego nie znalazl towarzysza do wspolnej fotografii.



Do La Boca doszlismy na piechote przez Puerto Madero, piekne stare budynki portowe zamienione w ekskluzywne apartamentowce z pieknym widokiem na stary port. La Boca przypomina nasza Prage, takie nostalgiczne miejsca, choc chyba podobnie jak u nas lepiej nie zbaczac z glownych ulic. Buenos Aires przywodzi Malgosi i mnie rozne skojarzenia, generalnie przypomina rozne miejsca, ktore juz widzielismy w Europie; Wlochy, Hiszpania. Centrum z aleja 9 Lipca, ktora jest podobno najszersza na swiecie, jest za to niepowtarzalne. Przeszlismy sie eleganckimi drogimi uliczkami do Recoleta z jej kosciolkiem i starym cmentarzem. W parku obok pare lat temu powstalo zadziwijajace dzielo architektury zwane Floralis Generica. Wielki metalowy tulipan swoje platki zamyka i otwiera w zaleznosci od pory dnia uzywajac do tego energii slonecznej.



Kolacje, wielki kawal wolowiny ze znakomitym winem z Maipu, zjedlismy znowu na placyku w San Telmo. Tym razem atrakcja artystyczna byl teatr. Scena ustawiona zostala w bezposredniej bliskosci stolikow naszej knajpki. Okazuje sie, ze w lecie spektakle finansowane przez miasto odbywaja sie tu czesto i ciesza sie wielkim zainteresowaniem. Z wielka przyjemnoscia wsluchiwalem sie w ten piekny hiszpanski - argentynski. Buenos Aires wciaga. Dwa dni to zdecydowanie za malo. Wrocimy tu na szczescie jeszcze nie raz w tej podrozy. Dzisiaj rano spakowalismy lekkie plecaki i na cztery dni przylecielismy do Puerto Iguazu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz