Tym razem bedziemy odkrywac Ameryke Poludniowa. W pierwszej czesci
podrozy jest nas dwoje; Malgosia i ja.
Do Buenos Aires przywiozla nas dzisiaj rano Alitalia. Z Rzymu
lecielismy prawie 14 godzin, odleglosc ponad 11 tysiecy kilometrow -
kawal drogi.. Bardzo sie ciesze, ze moge pochwalic tego przewoznika.
Nowa Alitalia, tym razem calkowicie prywatna, wystartowala 13
stycznia. Wydaje sie, ze nowym wlascicielom, a sa nimi w 75% znane
firmy wloskie (zapamietalem nazwy Benetton, Vespa -nie calkiem z
branzy, jak widac), w 25% Air France - KLM, zalezy na zmianie
wizerunku. Chociaz ja osobiscie o starej Alitalii tez nic zlego nie
moge powiedziec.
W Buenos Aires piekne lato. Slonecznie i cieplo. Do z gory upatrzonego
(zarezerowanego) hoteliku dotarlismy sprawnie w godzine. Miasto puste.
Nie tak je sobie wyobrazalem. Ale to byla niedziela rano, dlatego.
Na najblizsze dwie noce zatrzymalismy sie w San Telmo - dzielnica
stara (jak na Buenos Aires) i przyjemna. Wiekszosc zabytkow jest w
zasiegu spaceru. W taki tez sposob je poznajemy.
Plaza de Mayo jest centralnym punktem miasta.
Jest rowniez miejscem w tej chwili nieskrepowanego juz protestu.
Wieczorem Boca Juniors rozgrywali swoj wazny mecz.
Troche drzemki, a wieczorem idziemy szukac tanga, pewnie
ono nas znajdzie.
niedziela, 8 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz